Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
Dzisiaj jest: 6 Maj 2025        Imieniny obchodzą: Judyta, Jan, Jurand

Zygmunt Krzystanek

DZIEJÓW PARAFII
Kapitan Andrzej Filipowski
-najstarszy polski żołnierz tułacz, cz.II
Zapraszamy do przeczytania artykułu
Pana Zygmunta Krzystanka
Artykuł ukazał się w Nr 48 (09/2017) NATANAELA, s. 10-11

W poprzednim numerze NATANAELA moją opowieść zakończyło skazanie Andrzeja Filipowskiego przez władze radzieckie na trzy lata obozu pracy w miejscowości Workuta. W tym obozie trzyletni pobyt równał się dożywociu, dlatego, że znajdował się on 160 km na północ od koła podbiegunowego. Zima z nocą polarną trwa tam 9 miesięcy i panuje wieczna zmarzlina. Latem komary i muszki są nie do zniesienia.
Znajdują się tam bogate złoża węgla kamiennego, do jego wydobywania w latach 40 biegłego wieku było zatrudnionych ok. 45 tys. więźniów, wśród których 10 procent stanowili Polacy. Rocznie ginęła tam jedna trzecia więźniów, czyli po trzech latach pobytu nikt już nie miał szans wyjść żywym. Nagie zwłoki więźniów zakopywano w tundrze. Ocenia się, że zginęło tam więcej Polaków niż w Katyniu.

Warto wspomnieć, że obecnie pozostały tylko ślady po tym obozie, ale mer miasta Workuty, Igor Szpektor, pragnie zrekonstruować i przekształcić te łagry w atrakcje turystyczną. Turyści będą mieszkać w barakach, gdzie będzie serwowana zupa z brukwi. Całość ma być otoczona drutem kolczastym, a strażnicy ubrani w historyczne mundury będą strzelać z wieżyczek kulami z farbą – taki paintball... Czy można to nazwać atrakcją turystyczną?
Andrzeja Filipowskiego wybawiła z tej gehenny amnestia ogłoszona w wyniku porozumienia gen. Władysława Sikorskiego z późniejszym generalissimusem Józefem Stalinem. Na mocy tej amnestii, pod koniec sierpnia 1941 r., Andrzej opuścił Workutę, gdzie przebywał od 1940r. W myśl wspomnianego wyżej porozumienia na terytorium ZSRR zaczęło się również organizować Polskie Wojsko.
Przez tysiące kilometrów, pociągami, pieszo, Andrzej Filipowski dotarł do Kazachstanu gdzie gen. Władysław Anders organizował polską armię. Potem szlak jego wędrówki wiódł przez Iran, państwa arabskie: Irak, Jordanię, Palestynę i Egipt. Te wynędzniałe tłumy Polaków były w tych krajach przyjmowane z dużą gościnnością. Przez Kair i Aleksandrię Polacy dostali się do włoskich portów.
Andrzej, jako doświadczony podoficer służył w Pierwszym Baonie III Dywizji Strzelców Karpackich, II Korpusu Polskiego, pod dowództwem gen. Bolesława Bronisława Ducha. Walczył z Niemcami nad Sangrą, o Monte Cassino, gdzie został lekko ranny. Walczył o wyzwolenie Ankony i Bolonii. Miał wiele szczęścia i przeżył wszystkie zmagania wojenne. Na ziemi włoskiej poległo tysiące jego kolegów, a po wielu zaginął wszelki ślad. Prochy gen. B. B. Ducha spoczywają na cmentarzu pod Monte Cassino od 9 października 1980 r.
Po wojnie Andrzej bał się wrócić do pojałtańskiej Polski, aby znowu nie trafić na nieludzką ziemię. Jego czyny świadczą o głębokim patriotyzmie.
Przytoczę tu cytat Cycerona sprzed ponad dwóch tysięcy lat: „Drodzy są rodzice, dzieci, krewni, domownicy, ale miłość wszystkiego zawarła w sobie ojczyzna”. Taki właśnie był Andrzej. Pół wieku jeszcze trwał jego tułaczy szlak – aż wreszcie trafił do Ojczyzny.
O szczegółach tej tułaczki napiszę już w następnym numerze NATANAELA.

 

di.jpg
dk.jpg
2011 DZIEJÓW PARAFII Kapitan Andrzej Filipowski -najstarszy polski żołnierz tułacz, cz.II N.48.
Powered by Joomla 1.7 Templates